Kolejne zawody w barwach Sokoła KONSPORT Aleksandrów Łódzki rozegrał w niedzielę Michał Brudnicki. Niestety tym razem był dwukrotnie zmuszony do wyciągania piłki z siatki.
Redakcja: Za wami kolejne spotkanie zakończone porażką. Trudy sezonu dają się wam we znaki?
Michał Brudnicki: Z każdym kolejnym meczem zbliżamy się do końca rozgrywek, więc siłą rzeczy to zmęczenie sezonem będzie coraz większe. Wydaje mi się jednak, że w ostatnim meczu fizycznie wyglądaliśmy dobrze, jednak zabrakło nam zwyczajnie szczęścia. Obie drużyny stworzyły sobie kilka okazji bramkowym i remis byłby sprawiedliwym wynikiem. Ta porażka boli tym bardziej ze po bramce na 1:2, sędzia od razu zakończył mecz. Cóż, taka jest piłka. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do piłkarzy z Ostródy.
Ostatni tydzień to pojedynki z drużynami, które podobnie jak wy zdobyły sporo punktów na wiosnę. Te dni były dla was najcięższym okresem w tej rundzie?
– Widać było, że te zespoły nie przypadkowo znajdują się w czubie tabeli rundy wiosennej. Wydaje mi się, że to był nasz najcięższy tydzień na wiosnę, gdyż każdy z tych trzech rywali z którymi przyszło nam się zmierzyć zawiesił nam poprzeczkę bardzo wysoko.
W dwóch ostatnich meczach straciliście pięć goli, głównie po stałych fragmentach gry. Uważasz, że przy któryś z tych sytuacji, mogłeś zachować się lepiej?
– Cóż po przeanalizowaniu każdej straconej bramki można dojść do wniosku, ze można było zrobić cos lepiej i uniknąć gola. Na pewno niepokojący jest fakt, że na pięć bramek, cztery z nich padły po stałych fragmentach, ale myślę ze uda nam się wyeliminować te błędy i w następnych meczach już ich nie popełniać.
Drugi raz w tej rundzie tracicie punkty u siebie w samej końcówce. Tym razem nie udało się zdobyć chociaż punktu. Czym myślisz jest to spowodowane?
– Ciężko mi tu wskazać jakąś konkretna przyczynę. Na pewno tej bramki, jak i tej z Ursusem można było uniknąć, wcześniej przerywając grę i nie dopuszczając przeciwnika pod nasze pole karne.
Od paru spotkań dokonywane są roszady w wyjściowej jedenastce. Są zmiany wymuszone, ale i też trener daje szanse gry zawodnikom, którzy grali mniej w ostatnim czasie. To trochę wybija z rytmu drużynę?
– Uważam ze nie. Pracujemy ze sobą na co dzień na treningach i jesteśmy bardzo dobrze zgrani. Mamy bardzo wyrównaną kadrę i każdy zawodnik przebywający na placu daje coś od siebie dla drużyny, niezależnie czy wychodzi w podstawowym składzie, czy wchodzi z ławki.
Zostały cztery kolejki do końca. Sokół ma pewne utrzymanie. Presja wyniku trochę już spadła, czy nadal jest pełna mobilizacja, aby w każdym meczu sięgnąć po trzy punkty?
– Oczywiście w każdym meczu walczymy o trzy punkty, co pokazaliśmy w niedzielę. Wynik remisowy nas nie zadowalał i do końca walczyliśmy o wygraną. Niestety nie udało nam się, ale w następnych meczach naszym celem również będzie walka o komplet punktów. Sezon kończymy dopiero meczem z Widzewem i wtedy nastąpi rozprężenie.