Damian Kupisz: Podnoszę sobie poprzeczkę coraz wyżej

Nowy napastnik Sokoła przyznaje, że gra w Sokole będzie dla niego kolejnym wyzwaniem, którego się jednak nie obawia. Zapewnia również, że do Radomia, zespół jedzie tylko i wyłącznie po trzy punkty.

Redakcja: Jako jeden z ostatnich zawodników dołączyłeś do drużyny. Kiedy właściwie pojawił się temat twojego przyjścia do Sokoła?

Damian Kupisz: Można powiedzieć, że była to oferta last minute. Nie doszedłem do porozumienia z poprzednim klubem i pojawiła się opcja Sokoła, tydzień przed rozpoczęciem sezonu.

W drużynie cały czas poszukiwano napastnika, aż w końcu udało się znaleźć. Skąd też taka decyzja, żeby tak późno zmienić klub. Sam do końca szukałeś różnych rozwiązań?

– Bylem pewien, ze pozostanę w poprzednim klubie. W Koszalinie udało mi się rozkręcić kilka interesów. Jednak Los potoczył się inaczej. Dzisiaj trenuje w Sokole Aleksandrów Łódzki. Perspektywa zarządu, drużyny, sztabu szkoleniowego przekonała mnie, ze warto skorzystać z możliwości trenowania w takim klubie.

Dołączyłeś do drużyny z rodzinnego Bałtyku Koszalin, nie żal było ponownie opuszczać domowe rejony?

– Troszeczkę żal rozstania z morzem i czystym powietrzem (śmiech). Przy odwiedzinach rodziny na pewno nadrobię jednak zaległości.

Jak zatem przepracowałeś okres przygotowawczy, jeszcze z drużyną Bałtyku, czy próbowałeś może testować się w innych drużynach? Miałeś jakieś inne propozycje?

– Przepracowałem dwa okresy przygotowawcze z drużyną Bałtyku. Dobrze się czuje i jestem przygotowany do sezonu. Miałem kilka propozycji z innych rejonów Polski, m.in z południa  oraz z klubów z niższych lig z zagranicy, z Norwegii czy Niemiec. Ostatecznie nie zdecydowałem się na wyjazd.

Trener Sławomir Majak kojarzy cię bardzo dobrze, gdyż już za czasów jego obecności w Sokole Ostróda chciał mieć cię w drużynie. Co wtedy stanęło na przeszkodzie?

– Trenowałem w Sokole Ostróda, kiedy szkoleniowcem tego klubu był trener Majak. Ostatecznie aspekty poza sportowe zadecydowały, że musiałem pozostać w rodzinnej miejscowości.

Co ostatecznie skłoniło Cię jednak do dołączenia do Sokoła?

– Przede wszystkim dobre warunki do trenowania, profesjonalne treningi. Dużą uwagę przywiązuje się do odnowy biologicznej. Fizjoterapeuta dostępny każdego dnia na wysokim poziomie. Jest to perspektywiczna drużyna o której słyszy się pozytywne rzeczy.

Ostatni sezon był dla Cebie dość udany pod kątem ilości zdobytych bramek. Poczułeś ponownie powrót do formy?

– Staram się być w formie jak najlepszej cały czas. Sezon 16/17 w Hetmanie Zamość był w miarę optymalny, kiedy strzeliłem 21 bramek w 29 meczach i zostałem wybrany przez kibiców piłkarzem sezonu. Myślę, że stać mnie na więcej. Podnoszę sobie poprzeczkę coraz wyżej. Chce się ciągle rozwijać mimo mojego wieku. Lubię wyzwania i nie boje się ich.

Trenujesz z drużyną od niedawna. Jak wrażenia po tych kilkunastu dniach w klubie? Udało ci się złapać już z kimś lepszy kontakt?

– Po tym okresie mogę przyznać, że klub oraz sztab szkoleniowy jest profesjonalny. Warte zaznaczenia jest również podejście chłopaków do treningu, każdy podchodzi na poważnie do tego co robi. Szatnie cechuje dobra atmosfera. Myślę, że bliższe kontakty zbuduje czas. Dobrze rozmawia mi się z chłopakami.

Miałeś okazje już zadebiutować w meczu z Ruchem. Jak oceniłbyś swój występ? Niewiele brakowało, a udałoby się zdobyć bramkę.

– Jest wiele elementów do poprawienia. Myślę, że jak będę jeszcze więcej trenował z drużyną to uda mi się postawić tą przysłowiowa “kropkę nad i”.

Po tym pierwszym spotkaniu możesz już powiedzieć, że III liga w naszym rejonie to może być spore wyzwanie?

– Każdy mecz w każdej lidze to wyzwanie. Oglądałem już kilka spotkań z tego regionu, mówi się, że jest jednym z ciekawszych poziomem. To się sprawdza.

Przed wami mecz już w piątek. Wybierzecie się do Radomia. Przeciwnik już rozpracowany? Jakie nastawienie panuje przed tym pojedynkiem?

– Dobrze przepracowaliśmy okres przed tym meczem. Wygraliśmy poprzednie spotkanie. Jesteśmy spokojni i pewni swoich umiejętności.  Jedziemy do Radomia po trzy punkty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *